Chciałam Was przeprosić za moje dwutygodniowe milczenie. W życiu każdego człowieka przychodzi czas, że ma masę myśli w głowie, a kompletnie nie umie przelać ich na "papier". Tak było ze mną. Mam tyle tematów, które chciałabym tu poruszyć, ale kompletnie brakowało mi weny twórczej....
Poza tym, sami wiecie, Święta tuż tuż, a moje prezenty są bardzo "w lesie"...
te, które zostały mi do zrobienia są bardzo czasochłonne, a nie zawsze jest sposobność, żeby je robić, bo właśnie przyszli obdarowani kręcą się po domu. Także każdą wolną chwilę wykorzystuję na robienie prezentów. Efektem mojej pracy będę, mam nadzieje, mogła się z Wami już wkrótce podzielić.
Poza tym przetacza się przez nasz dom fala choróbsk. Dopadło nawet naszą najmłodszą Gosię, która zawsze dzielnie opierała się wszelkim zarazkom i wydawała się być najbardziej odporna z nas wszystkich. Ale pójście do przedszkola zrobiło też swoje, także myślę, że i tak dzielnie się broniła przez tyle czasu przed chorobą. Tylko, że chore dziecko w domu = brak czasu na cokolwiek... :(
A ponad to... przygotowania, przygotowania, przygotowania... do przyjścia na świat małego człowieka. Co prawda został jeszcze trochę ponad miesiąc do terminu porodu, ale nigdy nic nie wiadomo, chciałabym być gotowa na każdą ewentualność (chociaż nadal jeszcze nie jestem :( ).
Tak czy inaczej, postaram się już pisać bardziej regularnie, na ile mi oczywiście czas pozwoli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz