wtorek, 20 października 2015

"Moje 600 g szczęścia..."

Dziś, podczas jazdy samochodem po raz kolejny usłyszałam "reklamę" programu "Moje 600 g szczęścia". Powiem szczerze, za każdym, gdy ją słyszę, ściska mnie w gardle. Nie oglądam tego programu. Nie dałabym rady. Boję się powrotu tych trudnych emocji i wspomnień z okresu, kiedy sama (wraz z mężem) przez to przechodziłam. 

Nasz syn, Maciuś urodził się jako wcześniak w 28 tc, z wagą 1360 g. Niestety po dziesięciu dniach życia, po ciężkiej walce o każdy dzień i wielu cierpieniach zmarł. Emocje, jakie nami targały w tym czasie są nie do opisania. Może kiedyś zbiorę się na odwagę i spróbuję jakoś poubierać w słowa tamten okres mojego życia. Póki co, mimo upływu czasu, nie umiem...

Ale piszę ten wpis, żebyście wiedzieli, że nie zawsze jest tak "różowo", jak pokazuje (tak przynajmniej wynika z zapowiedzi) ten cykl. Nie chodzi mi o stan dzieci, bo tak naprawdę każde dziecko jest inne i to osobny przypadek. Chodzi mi o podejście lekarzy, pielęgniarek - totalna ignorancja, brak wsparcia psychologicznego, traktowanie rodzica jak wroga, oskarżanie matek, o to, że się źle prowadziły w ciąży, stąd wcześniejszy poród... można by długo wymieniać. Jeśli chcecie wiedzieć więcej na ten temat, to zajrzyjcie do bloga o Dzielnym Franku. Ja, mimo, że rodziłam w "renomowanym" szpitalu, też nie zaznałam "głaskania po główce". Rzeczywistość bywa brutalna. Nie chcę, żebyście pomyśleli, że w takim razie ten program to kolejny dowód na to, że telewizja kłamie. Nie, nie próbuję tego udowodnić. Chcę z całych sił wierzyć, że są w tym kraju szpitale, gdzie rodzicom choć trochę łatwiej przejść przez ten traumatyczny okres...

Znałam historię Dzielnego Frania jeszcze przed narodzinami Maćka, myślałam, że wiem bardzo dużo na temat wcześniaków, że jestem gotowa... Nic bardziej mylnego. Po urodzeniu Maćka byłam jak dziecko we mgle, zagubiona i bezradna. Mama Frania, Agnieszka, bardzo mi pomogła i psychicznie i w tym, że potrafiła mi podpowiedzieć, o co mam pytać lekarzy. Mimo własnych traumatycznych przeżyć, potrafiła spojrzeć trzeźwo na naszą sytuację, chociaż wiem, że było to dla niej bardzo trudne, bo budziło własne wspomnienia. Wiem, że będę jej wdzięczna do końca życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...