Czy jest potrzebna?
Pamiętam, że jak byłam mała, moja mama miała przepisy na różne potrawy na wielu kartkach, ilości składników były podane w szklankach, łyżkach, łyżeczkach czy kostkach (np. margaryny). Z takimi zapisami mama miała też książkę kucharską.
Gdy zaczęłam sama prowadzić dom (czyt. regularnie gotować) zaczęłam szukać różnych inspiracji w książkach bardziej współczesnych czy internecie. Okazało się wtedy, że większość przepisów ma podane składniki w gramach. I tu pojawił się problem. Oczywiście pierwszym krokiem było znalezienie przelicznika ze szklanek na gramy poszczególnych składników.
I jasne, że da się tak funkcjonować. Można sobie powiesić przeliczniki gdzieś w kuchni "na oczach" (pewnie z czasem nauczyć się wręcz na pamięć). Można, jeśli ktoś ma zeszyt z przepisami często używanymi, od razu sobie poprzeliczać ilości składników.
Ale we mnie odezwała się moja cecha człowieka lubiącego skracać sobie czas wykonywania pewnych czynności, kupiłam sobie pierwszą wagę kuchenną...
Zwykła czy elektroniczna?
Pierwsza moja waga była najzwyklejsza w świecie, czyli w okienku z podziałką była wskazówka, która wskazywała wagę w zależności od obciążenia w misce. Niestety waga ta była bardzo niedokładna, wymagała w zasadzie każdorazowego tarowania (pokrętłem, też mało dokładnym).
Tak, wiem, kuchnia to nie apteka, można odmierzać "na oko", ale odezwała się we mnie cecha człowieka lubiącego dokładność i postanowiłam inaczej...
Przed pewnym Bożym Narodzeniem mąż szukał dla mnie prezentu, więc, żeby mu ułatwić zadanie, poprosiłam go o elektroniczną wagę kuchenną. I, jak dla mnie to był strzał w dziesiątkę! Waga odmierza co do grama, więc nawet niewielkie ilości (np. 5g suchych drożdży) można odmierzyć precyzyjnie. Tarowanie odbywa się jednym przyciskiem. Działanie tej wagi zapewniają dwie zwykłe baterie paluszki wystarczające na naprawdę bardzo długo.
Chowana do szafki czy mocowana na ścianie?
Pierwsza moja waga była chowana do szafki. Fajnie dla kogoś, kto ma dużo kuchennych szafek z małą ilością pierdułek w niej się znajdujących i umie utrzymać w nich porządek. To nie ja...
Mąż mój, znając chyba mnie już na tyle dobrze, zakupił mi wagę mocowaną do ściany za pomocą uchwytu. Dzięki czemu wagę można zdjąć z niego celem wyczyszczenia, dodatkowo można odkręcić szklane kółko, na którym kładzie się produkty celem umycia. To szklane kółko jest mocowane do ruchomego uchwytu, który po skończeniu ważenia można złożyć do ściany. Ja swoją mam zamontowaną nad blatem kuchennym, w takim miejscu, żeby mieć do niej łatwy dostęp, a gdy jest nieużywana, żeby w niczym nie przeszkadzała.
Do ilu?
Moja waga waży do 3 kg. W większości przypadków to wystarczające. Jednakże zważywszy na to, że sypkie produkty takie jak mąka czy cukier trzeba ważyć w czymś, bo waga nie ma miseczki, to czasem pojawia się problem. Ja jestem osobą, która nie lubi brudzić niepotrzebnie rzeczy kuchennych (bo ktoś je później musi umyć!), więc zdarza mi się czasem np. ważyć coś w garnku, do którego bym za chwilę dany produkt przełożyła, a że garnki mam ciężkie, to na sam produkt zostaje czasem dużo mniej niż by się chciało.Także, gdybym mogła, to wybrałabym wagę o większym zakresie, ale póki co mam co mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz