środa, 21 października 2015

Wrażenia z używania organizera - cz. 1

Po około tygodniu organizowania sobie dnia z pomocą organizera, o którym pisałam tutaj mogę się już z Wami podzielić pierwszymi wrażeniami i spostrzeżeniami.

Ogólnie mogę stwierdzić, że...

Jest nieźle...

  • Organizer stał się moim stałym towarzyszem życia. Udało mi się dzięki niemu nadgonić kilka spraw, czy skończyć niedokończone robótki, bo się okazało, że mogę zmieścić jakąś chwilkę na dzierganie w ciągu dnia.
  • Na pewno bardzo dobrym patentem dla mnie było podzielenie planu dnia na odcinki piętnastominutowe. W połączeniu z zaznaczaniem kolorowymi zakreślaczami od razu widzę, ile mam czasu na inne czynności, kiedy muszę wyjść z domu i czy dam radę coś jeszcze wcisnąć. 
  • Udało mi się zacząć z góry planować obiady na cały tydzień. Dzięki temu spokojnie mogę sporządzić większą listę zakupów i pojechać na nie z mężem (żeby nie dźwigać), a nie zastanawiać się co rano co zrobić dziś na obiad (i tracić czas!) i gonić po pojedyncze rzeczy do sklepu.
  • Zaczęłam więcej pić. Dzięki kontroli w organizerze zrodziła się we mnie potrzeba "zamazania wszystkich kratek" ;) A, może tu dodam słowo wyjaśnienia. W moim organizerze miejsce na odmierzanie ilości wody jest podzielone na 10 kratek a nie, jak zazwyczaj na 8 (8 szklanek x 250 ml = 2 litry). To nie to, że założyłam sobie wypijać 2,5 litra (chociaż może by się przydało). U mnie jedna kratka oznacza 200 ml, gdyż zazwyczaj piję z kubka o pojemności 0,4 l, czasem z takiego kubła, który ma 0,9 l, więc po prostu łatwiej mi kontrolować i zaznaczać ilość wypitych płynów.

Na początku

nie było łatwo. Okazało się, że moje dzieci są mistrzami w mówieniu mi tuż przed wyjściem z domu o jakiś zmianach w planie, a że mój plan dnia jest mocno uzależniony od ich planu - w ruch szedł korektor. Nauczyłam się już pytać dzieci dzień wcześniej czy są jakieś zmiany i najczęściej układam plan dzienny wieczorem dnia poprzedniego, albo rano, kiedy to mam stałą "chwilę dla siebie" po wyjściu męża i dzieci z domu.

Chciałabym jeszcze nauczyć się jakoś planować wpisy na blogu, bo póki co jest zupełna spontaniczność - co mi wpadnie do głowy, czy wydarzy się jakaś okoliczność to o tym piszę. A czasem nie piszę nic. A mam w zanadrzu kilka tematów, które chciałaby poruszyć i nie wiem gdzie je wcisnąć. Chyba muszę wymyślić jakąś dodatkową stronę do planowania blogowego...

Zmiany

W kolejnej wersji organizera nastąpią zmiany na dwóch stronach (póki co):
  • stały plan tygodniowy
Okazało się, że mój stały plan tygodniowy absolutnie nie trzyma się pełnych godzin, gdyż mocno jest związany ze szkołami moich dzieci. W sumie, gdy próbowałam go ułożyć, to stał się planem zajęć moich dzieci, bo muszę wiedzieć kiedy kończą, żeby móc po nich jechać. Doszłam więc do wniosku, że mój plan tygodniowy nie może mieć z góry wypisanych godzin z boku, chyba że uwzględnię wszystkie interesujące mnie godziny. 
Wstępny projekt nowego stałego planu tygodniowego wygląda tak:
chociaż rozważam opcję wydrukowania w następnym organizerze jednej strony już gotowego (wypełnionego) planu tygodniowego i ewentualnie jednej strony z takim planem jak widzicie powyżej, w przypadku jakiś drastycznych zmian.
  • wydatki miesięczne 
Tu podstawowym problemem stało się to, że nie potrzebuję podziału na grupy, ponieważ nie codziennie kupuję paliwo czy ubrania, ale za to może się zdarzyć taki dzień, że zrobię zakupy w trzech sklepach spożywczych, a innego dnia nie zajrzę do żadnego sklepu. Postanowiłam więc zrezygnować z podziału na kategorie zakupów oraz z dni miesiąca. Obecnie w mojej tabelce jest miejsce na wpisanie dnia miesiąca, kwotę oraz opis (może tu być nazwa sklepu, bądź np. "paliwo"). Myślę, że i na postawie takiej tabelki łatwo będzie mi na przykład zrobić zestawienie wydatków na paliwo, czy zorientować się ile pieniędzy zostawiam miesięcznie w jakimś konkretnym sklepie. 
Projekt wygląda tak:
Zrobiłam póki co dwie "bliźniacze" części, żeby zorientować się mniej więcej ile w miesiącu będę potrzebować wierszy na zapisywanie wydatków. 
I jeszcze muszę nauczyć się zbierać paragony, albo od razu (chyba najlepiej jeszcze w sklepie ;)) zapisywać wydaną kwotę, bo niestety zdarza się, że nim sięgnę po organizer to już nie pamiętam ile wydałam...

Ogólnie

jestem bardzo zadowolona. Widzę, że bardzo mi brakowało takiego uporządkowania życiowego. Mam tylko nadzieję, że uda mi się nadal sięgać systematycznie po planner.

Zachęcam wszystkich do spróbowania pracy z organizerem. Można skorzystać z gotowych rozwiązań (czy moich czy innych dostępnych w internecie) lub pobawić się samemu. Warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...